Remington Reveal FC1000 – test szczoteczki do oczyszczania twarzy
Jak zadbać o swoją skórę twarzy? Najlepiej dogłębnie, za pomocą profesjonalnej szczoteczki!
Szczoteczki do twarzy to gorący trend ostatnich miesięcy. To, że pomagają odzyskać jędrność, oczyszczają i wygładzają – wiemy na pewno. Tym razem testowałam model od Remingtona, Reveal FC1000.
Każda skóra wymaga odpowiedniego potraktowania. Możemy wklepywać w nią najlepsze kremy i maseczki, ale i tak skończymy na masowaniu. To najlepsze rozwiązanie dla osób, które marzą o prawdziwie jedwabistej cerze. Nic tak nie pomaga, jak prawidłowo wykonany masaż, który możemy rzecz jasna robić samodzielnie! Jeśli jednak cierpimy na brak czasu (tak jak ja), to lepiej posiłkować się nowoczesnymi technologiami. Stąd moda na szczoteczki do twarzy, które wykonują za nas tę pracę!
Jak w testach wypadła szczoteczka Remingtona?
W zestawie oprócz głównego produktu znajduje się wygodna ładowarka, wymienne końcówki i bardzo ładna kosmetyczka, która jednocześnie może posłużyć za etui, a przede wszystkim przyda się podczas wakacyjnych wojaży. Aby uruchomić sprzęt, musimy najpierw naładować baterie. Producent zaleca sześć godzin ładowania przed pierwszym użyciem i podaje , że wystarczy ono na 30 użyć. Z mojego doświadczenia wynika, że jest zdecydowanie lepiej – szczoteczka działa o wiele dłużej, nawet jeśli używacie jej dwa razy dziennie, bo ponad miesiąc. Do wyboru pozostają trzy wymienne końcówki: standardowa, masująca i do skóry wrażliwej – do każdej z nich dołączona została przydatna nakładka, która chroni przed zanieczyszczeniem. Ja najczęściej wybieram tę do skóry wrażliwej.
Remington Reveal FC1000
Jak przebiega proces oczyszczania twarzy?
Najpierw wykonuję demakijaż, następnie nakładam na szczoteczkę mleczko oczyszczające i masuję twarz przez minutę. Co 20 sekund specjalny czujnik daje znać, że powinnam zmienić masowany obszar twarzy. Po zaplanowanym czasie sprzęt wyłącza się, a ja zmywam pozostałości kosmetyku i nakładam krem. Na koniec myję szczoteczkę swoim ulubionym mydłem i zostawiam do wyschnięcia. Całość odbywa się prosto, szybko i przyjemnie. To niebywałe, że jedna minuta wystarczy, aby lepiej zadbać o swoje lico! Atutem tego modelu jest także 3- stopniowa regulacja prędkości. W trakcie oczyszczania zaczynam od najwolniejszego trybu i stopniowo przechodzę do najszybszego. Podoba mi się to, że szczoteczkę mogę używać pod prysznicem, ponieważ jest wodoodporna. Raz w tygodniu masuję twarz silikonową końcówką do masażu, wtedy nakładam odrobinę peelingu i dogłębniej działam na skórę. Na początku bałam się tego, że końcówki będą szybko ulegać zniszczeniu, ale jeśli się regularnie o nie dba, to nie nie ma takiego problemu – nie odkształcają się i wciąż wyglądają jak nowe!
Masowanie to skuteczny i przyjemny rytuał
Jakie są efekty po codziennym masowaniu?
Po dwóch miesiącach stosowania zauważyłam, że moja cera jest wyraźnie rozjaśniona. Skóra gładka, przyjemna w dotyku i zdecydowanie lepiej nawilżona (kremy mocniej się wchłaniają, a dodatkowo skóra pobudzona została do produkcji kolagenu) Sam masaż jest przyjemnym i relaksującym rytuałem, bez którego nie wyobrażam sobie dobrego dnia. Uwielbiam ją i na pewno zabiorę ją na wakacje. Na ten moment nie widzę żadnych minusów.
Plusy:
- estetycznie zaprojektowana
- lekka
- trzy wymienne końcówki
- w zestawie praktyczna i atrakcyjna wizualnie kosmetyczka, którą można zabrać w podróż
- jest całkowicie wodoodporna – można jej używać pod prysznicem
- długi czas działania na baterii
- dobra relacja ceny do jakości: szczoteczka kosztuje nieco ponad 200 złotych